Author: Jacek Sobota

Zombizm

Zombizm – czyli apokalipsa wyparta

Daje to dość interesujący w swej monstrualności efekt – kultura, niczym zombie, pożera samą siebie, konsumuje chaotycznie swe rozliczne wątki, przeobrażając je – w procesach quasitwórczych – w te same wątki, złożone jednak nieskładnie, nielinearnie. Kiedy ogląda się „Bridżertonów” to jakby oglądało się „Izaurę” z odwróconymi rolami – kopciuszek stał się macochą.

Jałowość tworów po-kulturowych jest jakąś formą przetrwania pozbawionego sensu. Ale przetrwanie – głosili neoewolucjoniści – jest celem samym w sobie, zatem nie ma powodu, by się oburzać, że „Bridżertonowie” są głupi; odnóża stawonogów czy macki ośmiornic też nie są mądre.

Sobota - wyznania idioty

Książka nieistniejąca – wyznania Idioty

Kiedy czasem rozmawiam z młodymi ludźmi, wydaje się, że dostrzegają zmianę (gdy im ją tłumaczę, jako sędziwy, z ich punktu widzenia, świadek przełomu epok), ale nie odczuwają, jak np. ja, jej epokowego znaczenia, ponieważ oni są pokoleniem eksplozji – żyją w tempie cząsteczek minionej kultury, która została rozerwana na strzępy jeszcze przed ich narodzinami; i teraz oddalają się od starego świata w tempie ucieczkowym.

Poza tym owa rzeczywistość rozerwana wybuchem jest im codziennością, zwykłością; incydenty są stałymi elementami tego zamglonego i rozpływającego się świata o ontologicznej spoistości piany wywołanej przeciwłupieżowym szamponem.

Inwazja, która już się dokonała, ma charakter niewidzialny dla ludzi nią dotkniętych (młodych pokoleń lub „znieczulonych” nawałnicą nowych wrażeń starców, którym się zdaje, że są „na czasie”, dlatego klęski żywiołowe dotykające ich przemijający świat tłumaczą sobie jako „ożywczy powiew świeżości”).