
Czy Czterej Pancerni to nowoczesny serial?
Atari 65XE - 27 sierpnia, 2022Zapraszamy do wysłuchania (poprzez przeczytanie) podcastu z serii Rozmówki Niekontrolowane.
Rozmawiają: Forlong Gruby, M, Trzydzieste Plenum, Ryszard Ochudzki
Forlong Gruby: Drogi M. Ile razy oglądałeś Czterech Pancernych i Psa?
M: Oj nie za dużo i dawno temu. Wtedy co każdy z nas. W dzieciństwie.
FG: Jak oceniasz? Jak się ten serial ma do współczesnych produkcji?
M: Pancerni mieli w sobie sporo z nowoczesnego serialu. Profesjonalna promocja. Spotkania na stadionach. Towarzyszące programy w TV. Cały ten merch – książki z fotosami, filmowe wydania powieści, żołnierzyki i inne zabawki. Pokazy odcinków w kinie.
FG: Pamiętam komiks.
M: Tak. To był tzw. limitowany serial (po polsku chyba brakuje dobrego odpowiednika). Chodziło o krótką serię, a nie tasiemiec. Pierwotnie miał być jeden sezon z finałem. Potem dorobiono dwa. Ale też ze ściśle zaplanowanym przebiegiem i wielkim berlińskim zwieńczeniem. Kinowi aktorzy w produkcji telewizyjnej.
FG: O, to akurat nic wyjątkowego. Wtedy w byle czym grało 15 znanych powszechnie z twarzy i nazwiska aktorów.
M: Budżet jak filmy kinowe. Kolejne części powieści powstawały razem z serialem. Planowany był powrót lubianego aktora, którego postać umarła ale w innej roli. To niestety nie wyszło.
FG: Szkoda.
M: Były zabawy w czołówce. Nim ujawniono nowego załoganta – był pusty fotel w Rudym.
FG: Piosenka może nie była wspaniała ale do dziś zna ją każdy i potrafi zanucić. Piosenka też miała zresztą dwie wersje. Wczesną „ogniskową” i późną bardziej „studyjną”.
M: Była też próba stworzenia multiwersum między serialami. Miał wystąpić Kloss. Ale z jakiegoś powodu nie pojawił się Mikulski. Tylko odwrócony tyłem inny aktor.
FG: Moim zdaniem w serialu postały prototypu szturmowców z Gwiezdnych Wojen – w postaci ciamajdowatych żołnierzy Wermachtu. Którzy nie trafiają, są głupi i przewracają się od pociągnięcia serią z pepeszy.
M: Szturmowcy mieli nawet broń z Drugiej wojny światowej.

FG: Z tym merchem. Ja pamiętam lokowanie książek na inne rynki. Na wersji ukraińskiej zamiast Olgierda występował dowódca Wasyl Semen Ukrainiec.
Trzydzieste Plenum: To akurat trochę mieszasz. W polskim oryginale książki nie było Olgierda. Ale Wasyl Semen był Rosjaninem. Czyli faktycznie zmieniała się tylko narodowość dowódcy w różnych wydaniach.

[…]
M: Wracając do fabuły. Odcinki – były to zamknięte historie. Ale układały się w dużą fabułę.
FG: Czy odcinki miały stałą długość?
M: Tak. Po godzinie.
FG: To tez oznaka nowoczesności. Bo np. Polskie drogi to miały tak między 70 a 90 minut. Ile im akurat wyszło.
M: Wiele by się takich rzeczy znalazło. W każdym razie ta staroć ma cechy nowoczesnego serialu HBO.
FG: Jak to? Przecież nie ma ostrego seksu w stylu HBO. Nie ma żadnego seksu.
M. No aż tak rewolucyjni być nie mogli, ale rozbuchaną seksualność reprezentuje Lidka. Wiadomo co wyrabiała z Zenkiem ze 101
FG. No co?
M: Biegają razem po krzakach i Janek przeżywa zazdrość.

FG: Ech…, no ale jednej rzeczy im brakuje – cliffhangerów.
M: No tak.
FG: Może dymy nad Warszawą to taki trochę cliffhanger…
M: Po „Zakładzie o śmierć” chyba był. Rudy bez wieży wpada w stóg siana.
FG: A jaki jest finał pierwszej serii?
M: Docierają do Bałtyku a Janek odnajduje Ojca.
FG: No to mamy motyw Luka i Vadera. W ogóle postacie są jak komiksowa drużyna. Fantastyczna czwórka. Każdy posiada inne supermoce. Jeden jest snajperem. Drugi siłaczem. Trzeci świetnym kierowcą. A czwarty… zna się na pogodzie i umie rozpoznać cirrostratusy.
M: A ja bym powiedział inaczej. Każdy prezentuje inny archetyp. Jak u Lucasa. Czytali Campbella. Jest prawy giermek. Rycerz nauczyciel. Siłacz. I wojownik z kraju niewiernych.
FG: Grigorij Saracenem ???
M: Tak.

FG: Nawet Gustlik się pyta Grigorija, jak moczą nogi w wannie: „Dwie żony? Dwóch ci się poganinie zachciewo?”. Dla mnie Grześ to raczej McGyver. A pies to jaki archetyp?
M: W RPG to pewnie by był jakiś pomocny duszek albo młody smok.
FG: Jak duszek w He-Manie. No ale mam kolejny zarzut. Serial nie dorobił się prequela.
M: O tym jak Gustlik jest w Wermachcie z dziadkiem Tuska i Twardocha.
FG: Raczej powinni opowiedzieć o tym skąd Janek i Olgierd się wzięli na Syberii.
M: Tu by mógł mieć przygody z młodym Jaruzelem.
FG: Kiedy teraz tak o tym myślę. To dochodzę do wniosku, ze oni mają jeden naprawdę poważny wkład do dziedzictwa światowego kina – sceny walk z czołgu. Zbliżenia twarzy. Dynamika pojedynków. Napięcie. Taka „Furia” nawet – jest daleka od tego wzorca.
M: Scena, jak Grześodpala czołg w zakładzie o śmierć. Wcześniej foreshadowing gdy opowiada o „Gruzinie chwyć za miecz”. A potem bum.

FG: Myślę ze nowoczesna jest taka słodkogorzka mieszanka humoru i dramatu. Jak duet Lynch/Frost w Miasteczku Twin Peaks. A Niemiec który robił te wszystkie pułapki a Twierdzy Kłodzk to chyba potem wyjechał do Stanów i pisał scenariusze do Indiany Jones’a.
M: No i stado drugoplanowych postaci w sezonach drugim i trzecim. Oni są bardzo nowoczesnoserialowi. Kurde szkoda że Wilhelmi nie wrócił. Szkoda że Mikulski zawalił.
FG: A kogo miał grać Wilhelmi.
M: Z książki wynika że ten Rusek, z którym jadą przez metro w Berlinie wygląda jak on. Wcześniej się im zdaje że widzą w Berlinie Jarosza. Została tylko ta scena w scenariuszu. Ale dzięki temu jest fajny motyw Strefy Mroku.
FG: Nie, coś było. że Gustlik widział Olgierda po ciemku. Pyrkosz (Wichura) to taki sidekick. Żartobliwy komentator. Tadeusz Fijewski – to była wspaniała postać epizodyczna. Poświęcono mu cały odcinek, żeby pokazać Polskę na tyłach frontu. Twardy, cwany, nieufny polski chłop. A naszym patronem jest poeta Stasiek grany przez Romana Kłosowskiego. Jest jeszcze jeden ważny element serialowy – chwiejny wątek uczuciowy. Jak długo Janek był niepewny swoich uczuć?

M: Nie pamiętam kiedy przestał się wkręcać w Lidkę. Ale miłosne crushe przypisano Gruzinowi. Ja jestem team Lidka. Mimo że Marysia ruda.
FG: Jaka tam ruda!? Bardzo mnie to zawsze wkurzało. Serial czarnobiały a oni o jakichś kolorach ciągle nawijają.
Też byłem fanem Lidki. To też element serialowej promocji że prowokuje do tworzenia zwalczające się grupki fanów. Chociaż nie spotkałem nigdy fanów Marusi.
Ryszard Ochudzki: No to pozdrowienia od drużyny Marusi
FG: No to brawa za odwagę.
RO: Łatwo i miło jest mówić prawdę.
TP: Ja też jestem za Lidką.
FG: Normalnie jak Atari i Commodore.
RO: Co ci się nie podoba w Commodore? Wiadomo że sto razy lepsze.

FG: A Honoratka? Zaradna. Samodzielna.
M: Herod baba. Steruje swoim życiem. Manipuluje Gustlikiem.
Brakuje mi w tym serialu motywu jakiejś załogi tygrysa, na którą wpadają ciągle od Studzianek, by ostatecznie zetrzeć się w Tiergarten.
FG. No brakuje Big Bossa. Wiecznego wroga. Jockera. Guya Gisbourne. Czy takiego zwykłego Brunnera, o którego już zatroszczono się w Stawce.
M. Miałem pomysł na fanfilm jak Hitler w bunkrze pali fajkę gdzieś w kącie. I podsłuchuje jak szeregowcy opowiadają legendy o Rudym. Potem przez ściany słyszy jak Czereśniak jedzie na drezynie w tunelach. Będąc pewnym że to Rudy – idzie się zabić.

FG. Mityczny statek. Jak Sokół Millenium. Zastanawiam się jakie tam drzemią jeszcze multiuniwersa. Jak to oglądałem to jednak miałem w głowie mapę całej okupacyjnej Polski. Jak jedzie pociągiem Janek, jak docierają do niemieckich miasteczek – to widzę obok przebiegającego Gustawa Holoubka z filmu „Prawo i pięść”. Jak oglądam Czereśniaka ojca – to widzę gdzieś w kącie ekranu bohaterów serii „Sami swoi”. Jak płyną barką – to widzę „Dziś w nocy umrze miasto”. Jak patrzą się na płonącą Warszawę, to widzę Kolumbów. A napotkany oddział kawalerii – to widzę w tym drużynę „Pana Wołodyjowskiego” (bynajmniej nie kawalerię z Lotnej). To taka próba wg. mnie wywołania ducha Sienkiewicza.
M. Duch Sienkiewicza zawarty jest przede wszystkim w załodze czołgu. Skrzetuski, Longinus, Zagłoba i Wołodyjowski. Wśród pancernych brakuje jedynie kogoś kto by się wybitnie znał na fortelach. Wszyscy są dobrzy w fortelach jako bohater zbiorowy. Chociaż najlepiej chyba sprawił się Gustlik podczas ucieczki z Honoratką.
FO. A jak znieść ten natłok propagandy?
M. Dla mnie to taka fantastyka. To taki alternatywny świat, gdzie Stalin i kacapy są dobrzy.
FG. A Polska kończy się na Bugu, choć nikt jeszcze nie słyszał o Jałcie.
M. Gdzie my tam granica.
FG. A Gustlik martwi się, że w Berlinie przespał całe święto 1 maja. Ale brakuje mi choćby jakiejś sugestii, że ruscy są źli.
M. Samochód im ukradli. Tyle mi przychodzi do głowy.
FG. Tak, trochę jest takiej postawy my-oni. Wichura przekupuje polskiego strażnika, żeby przepuścił polski czołg przed ruskim wojskiem. Pochód na Brame Branderburską, też miał być z polskim czołgiem na czele., Żeby nie ruskim.
Jeżeli mowa o fantastyce. To wydaje mi się że takim dużym fantazjowaniem jest wyobrażenie że T34 potrafił tyle pokonać wojennego szlaku. To jednak był mało żywotny czołg.
RO. No i go dwa razy uzupełniali. Ale też ciągle ktoś powtarza że to złom. Odnośnie współczesności. To jak na młodzieżówkę z tamtych czasów sporo jest o tym, że zbijanie na wojnie jest straszne.
FG. Bo ja wiem? Chyba jest jednak komiksowo.
RO. Janek ma doła jak widzi z bliska swojego pierwszego zabitego.
FG. OK. No i ta postać grana przez Siemiona.
M. Gwardia patrzy. I furia Magneto po wyzwoleniu obozu. „Trzeba ich zabijać, dopóki jeszcze można”.
FG. Kurde – tam faktycznie jest bohater o ksywce Magneto.
M. I jeszcze ten bezsens i ironia śmierci Francuzów.
FG. Nie pamiętam.
M. Zaprzyjaźniają się z wyzwoleńcami z obozu. Ci ruszają z wózeczkiem w stronę Francji. A potem załoga znajduje ich zabitych przez niedobitków niemieckich.
FG. Brrr…
M. I są opisane zgubne skutki alkoholu, jak się Kłodzku napruli i chyba w folwarku też.
FG. No i nie ma filmu wojennego bez snajpera.
M. I dublera.

TP. Przysłuchuję się Wam i przesadzacie trochę nazywając to krótkim serialem. To był jednak najdłuższy serial PRL. 21 odcinków. Znacie dłuższy?
FG. Czterdziestolatek. To był taki trochę format może nie telenoweli, ale ciągnącego się filmu.
TP. Ale miał też 21 odcinków.
FG. No to pozostają jedynie „telenowele” w radiu. Jeziorany i Matysiakowie.
TP. Ale w telewizji nie znajdzie się.
FG. Hm. Może kryminalne… Kapitan Sowa.
TP. Wierutna bzdura. Osiem docinków.

FG. Trafne spostrzeżenie. Pierwsza prawdziwa telenowela to „W Labiryncie”. I ten format się mógł ciągnąć. Ale wcześniej nie robiło się takich fabuł. Może Wojna domowa – ale miała tylko 14 odcinków. 07 zgłoś się.
TP. Też 21 odcinków mimo pięciu serii.
FG. No tak. Jan Serce dziesięć odcinków. „Daleko od szosy” siedem.
MG. Czyli w PRL robiono tylko „limitowane seriale”.
FG. Ciekaw jestem czy pamiętacie ile odcinków miał Dekalog. Albo Siedem życzeń.

Czy my przypadkiem nie jesteśmy idiotami pokazanymi w filmie Rollerball?
AI Bareja Conrad Cybulski Diuna Dukaj Fantastyka religijna Historia Horror Huberath Jęczmyk Kloss Kobiety lektury Lem Linda Lynch Masterton Mickiewicz Niemcy Nolan Orbitowski Oscary Parowski political fiction Polska Postapo Romantyzm Rosja Sapkowski Seriale Sienkiewicz Stuhr Szyda Słowacki Tolkien Twardoch Twin Peaks Tym Ukraina Vonnegut Wiedźmin Wojna Ziemkiewicz Żuławski
[…] – Kloss kontra KosJanek Kloss vs Janek Kos – decydujące starcieHans Kloss okiem historykaCzy Czterej Pancerni to nowoczesny serial?Dział młodzieżowyTumbo – ostatnia brutalna książka CentkiewiczówWierszeKasprowicz […]