Tata Kazika kontra Hedora
Forlong Gruby - 22 stycznia, 2023Dokładnie 50 lat temu zmarł Stanisław Staszewski.
Przed śmiercią nagrał wcale dobrą piosenkę “A gdy będę umierał” na magnetofon (jak to zwykle miał w zwyczaju).
Piosenka była a w raczej jest – naprawdę piękna.
Nie była to poza artystyczna, tylko jak się okazało prawdziwa śmierć.
W tym samym mieście Paryżu dokładnie 100 lat wcześniej, w noc przed pojedynkiem przygotowywał się do śmierci genialny młody matematyk Évariste Galois. Spisywał w notatniku wszystko co wiedział na temat tworzonych przez siebie nowych gałęzi matematyki. Staszewski był ponad dwukrotnie starszy niż Galois i chyba już stracił siły na tworzenie nowych rzeczy.
W tym samym czasie kiedy Staszewski umierał, Zbigniew Herbert pisał swoje “Przesłanie Pana Cogito“, o którym za chwilę.
Czytam teraz “Grona gniewu” i jest tam taki silny wątek niechęci do sklepikarzy. Autor tej książki Steinbeck trzęsie się z oburzenia, że prawdziwi farmerzy w Ameryce bankrutują i muszą pogrążąć się w nędzy, bo jedyni którzy dorabiają się majątku to sklepikarze. Czyli nie ci, którzy potrafią wymyśleć i wyprodukować, ale ci którzy dodatkowo potrafią sprzedać.
Daleko mi neonazistowskiej czy neokomunistycznej wrogości względem sklepikarzy i wszelkiego rodzaju handlarzy którzy wszystko przeliczają na zysk i mają godny pozazdroszczenia zmysł zaradności.
Ale nieustannie dręczy mnie myśl, że tak jak wśród farmerów przetrwali tylko ci zaradni sklepikarze, tak wśród artystów wielbię tylko tych którzy byli najlepszymi sklepikarzami swoich produktów, a nie tych którzy wyhodowali na swojej krwi najsmaczniejsze owoce.
Stanisław Staszewski był takim twórcą – nie umiał sprzedać swojej twórczości ani profesjonalną promocją, ani układami z instytucjami rządowymi, ani ze związkami literatów, ani głośnym skandalem. A gdyby nie jego syn, idol mojego pokolenia, w życiu nie poznałbym tych zapadających w pamięć fraz.
Sam zresztą o tym zapewniał w jednej z tych niezapomnianych strof
Inni zawsze wiedzą, co
Nie dorosłem do swych lat
jak, dlaczego, gdzie i kto
komu wziąć, a komu dać
a ja nigdy, kurwa mać
Te wryte w naszą pamięć frazy były przeróżne. Było o “czarnych pancernych wodzowi wiernych”, było o “Mariannie” było o “balu kreślarzy i dziewczynie co leży na dwóch panach”, było o Mordercach czyli żołnierzach AK (nie powstała piękniejsza opowieść o Żołnierzach Wyklętych), było o Królowej życia i “jakoś to załatw i dla higieny weźmy ślub” a potem “po prostu we mnie się wtul”, było o “inżynierach z Petrobudowy”, było w końcu o “sikorach złotych i nagiej Celinie”
Napisał też jeden bardzo udany wiersz, w którym wyrażał swoją opinię również o sklepikarzach.
Cóż z tego, że wybiegła za nim?
Bal kreślarzy
Że mu w banioli skleja łeb?
Cóż, że dla niego zdejmie stanik?
Ja mam swój cios, on – tylko sklep.
I to właśnie ta piosenka kończyła się najbardziej pamiętną frazą która była “głosem mojego pokolenia” i modlitwą wszystkich naszych “błędnych życiowych wyborów”.
Więc wolę zrzec się mych karesów
Bal kreślarzy
I z wami moją whisky pić,
Na całe życie bez adresu,
Ale z imieniem własnym być.
Cóż z tego, że wybiegła za nim?
Każdy urządzić się jest rad.
I bierze on ten towar tani,
A mój jest przecież cały świat!
Więc jeszcze seta, znakomicie,
Padniemy, ale zgódźmy się,
Że z tylu różnych dróg przez życie,
Każdy ma prawo wybrać źle…
* * *
Tata Kazika kontra Hedora
Jesteśmy fanzinem SF, więc musi być coś o fantastyce. Nie wystarczy tylko to, że na pierwszych Pyrkonach organizatorzy nieustannie śpiewali wspólnie z zaproszonymi pisarzami “Celinę”, “Śmierć poety”, “Baranka” czy “Knajpę morderców”.
Wtedy było to możliwe.
Teraz już nie jest. Bo i organizatorom się nie chce śpiewać. I podziały oraz dyskryminacja ludzi są zbyt głębokie, żeby każdy uczciwy człowiek był akceptowany. Teraz ważniejszy jest komfort psychiczny trwania w swojej bańce i brak konieczności “podnoszenia gardy” w obawie przed naruszeniem swoich delikatnych poglądów.
W pewnym sensie ten tekst jest też “historią alternatywną” próbą pożegnania artysty które powinno mieć miejsce 50 lat temu. Wtedy nie było newsów w gazecie o śmierci Wielkiego Polskiego Poety.
No ale przejdźmy do tej Hedory. Syn Stanisława Kazimierz wykreował dowcipną konstrukcję “Tata Kazika kontra Hedora”. Ale nie jest to konstrukcja całkowicie wymyślona dla beki. Bo poeta całe życie zmagał się z tą Hedorą.
Jeżeli ktoś tu zagląda to bardzo możliwe że zna końcowy monolog Julesa Wienfielda z filmu Pulp Fiction. Monolog który kończy się dokładnie tak samo jak słynne “Przesłanie Pana Cogito” Zbigniewa Herberta.
Ezechiel, 25:17. „Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych przez dolinę ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że ja jestem Pan, gdy wywrę na tobie swoją zemstę”.
Powtarzam to od lat. Kto słyszał te słowa, słyszał wyrok. Nie zastanawiałem się, co one znaczą. Myślałem, że to niezły tekst przed skasowaniem klienta. Od dziś myślę inaczej.
Teraz myślę, że może to znaczy, że ty jesteś zły, a ja sprawiedliwy… A pan dziewięć milimetrów jest pasterzem chroniącym moją sprawiedliwą dupę w dolinie ciemności.
A może jest tak, że ty jesteś sprawiedliwy, ja – pasterzem, a świat jest zły i samolubny.
To by mi się podobało.
Ale to gówno prawda.
Prawda jest taka, że ty jesteś słaby, a ja jestem tyranią złych ludzi. Ale staram się, Ringo. Naprawdę, bardzo się staram być pasterzem.
Idź.
Może to było tak że Hedora byłą zła a on sprawiedliwy, a piosenka była pastrzerzem chroniącą jego sprawiedliwą dupę w dolinie cmieności. Śpiewał o tym frazą
nauczyłem w życiu się
Nie dorosłem do swych lat
paru rzeczy – wszystkich źle
ale moją dróżką idź
gdy się już nie daje żyć
a, la, la, la – wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
A może to Hedora była sprawiedliwa a on pasterzem a świat był zły i samolubny.
To by mu się podobało.
Ale to gówno prawda. I widać było z jego frazy że świadom jest tego jak wielu ludzi skrzywdził w swoim życiu. Że jego “wybór wolności” nie jest najlepszym wyborem. Nie był głupkowatym piewcą indywidualistycznego “tumiwisizmu”.
Prawda była taka że on był tyranią złych ludzi niczym Hedora, ale starał się, starał bardzo ciężko, żeby być pasterzem. Przynajmniej dopóki starczyło mu sił.
Idź.
Forlong Gruby
Zaproszenie od redakcji.
Jeżeli chcesz wyrazić polemikę.
Lub jeżeli w ogóle podoba Ci się nasze medium i chciałbyś przez nasz kanał coś wyrazić. Zapraszamy. Pisz do nas. Może się uda.
Nie musimy się zgadzać.
Albo inaczej – musimy się zgadzać co do jednego:
pluralizm jest OK i każdy ma prawo do swoich poglądów.
Forumlarz kontaktowy
Bareja Biblia Conrad Cybulski Diuna Dukaj Fantastyka religijna Gwiezdne Wojny Historia Horror Houellebecq Huberath Jęczmyk Kloss Kobiety Korzyński lektury Lem Linda Masterton Mickiewicz Niemcy Parowski political fiction Postapo Romantyzm Rosja Sapkowski Seriale Sienkiewicz Simmons Strugaccy Stuhr Szulkin Szyda Słowacki Tolkien Twardoch Twin Peaks Tym Ukraina Vonnegut Wojna Ziemkiewicz Żuławski