Witkacy – i święcić będą nam potomni po pierwszym września siedemnasty. A potem osiemnasty.
Manitou - 18 września, 2022Polacy, ale i nasi sąsiedzi, uwielbiają numerologiczne symbole.
Data to podstawa. Mówimy sierpień, wrzesień, listopad, grudzień, maj… i każdy rozumie. Nie trzeba strzępić słów. Pewną cechą teraźniejszości jest akcentowanie dat przez wymowne planowanie inicjatyw, które tak czy inaczej kiedyś muszą się odbyć. Tak więc ostatni radziecki żołnierz został rzekomo pożegnany przez Polaków w dniu 17 września (dla równego rachunku lat, powinniśmy tego ostatniego Ruska wykopać 16 września). Podobnie wczoraj przekop (coś mamy z tymi Ruskimi i “kopaniem”) Mierzei Wiślanej został wykorzystany w ten sposób. Nasi rosyjscy „partnerzy” też uwielbiają robić różne numery w okolicznościowe daty (choć nie umiem teraz żadnej takiej sytuacji przytoczyć).
I choć we wrześniu 1939 każdy dzień obfitował w znaczące wydarzenia, bitwy, bombardowania, kapitulacje, to dziś chciałbym zwrócić uwagę na datę 18 września 2022 – kiedy Witkacy zabił się we dworze Jeziory Wielkie.
Wyglądało to tak:
Śmierć, jak śmierć. Ale była ona konsekwencją jego katastroficznych przekonań, całkiem zresztą trafnych.
Kaczmarski śpiewał słowa, dość popularne w moim pokoleniu
Ale tknąć się nikomu nie dam i dlatego
Autoportret Witkacego
Gdy trzeba będzie sam odbiorę światu Witkacego.
Wygląda na to że właśnie 18 września „trzeba było”.
Można by długo o Witkacym.
Że był „panem od narkotyków” (co pociąga młodzież) i notował na obrazach że używał Peyotlu.
Że był autorem fantastyki i to takiej niekoniecznie starzejącej się, bo dekadencja i zawiłości cywilizacji plączącej się sprzecznościach humanizmu – jakby narastają, mimo że totalitaryzmy na razie w odwrocie.
Że nawet egalitaryzm i chińskie tabletki Murti-Binga, przynoszące zgodę na kolektywne działania – można dziś znaleźć w powszechnym użyciu. Dla jednych to Netflix, dla drugich TVP.
Że genialnym malarzem był.
Że oryginalnym filozofem był.
Że wielkim dramaturgiem był.
Że był świetną postacią literacką (Burza Parowskiego)
Po trosze też stworzył dwudziestowieczny komiks polski, o czym można się trochę przekonać, analizując podobieństwa na poniższym malarskim ciągu świadomości inspirowanym Witkacym.
* * *
Na świetnej wystawie w Muzeum Narodowym jedna rzecz przykuła moją uwagę. Ściany obwieszone dziesiątkami dzieł Witkacego i jemu współczesnych (Chwistek, Linke i inni), tłumy podziwiają. A w jednej z sal w jednym kąciku panie pilnujące upominają zwiedzających, że „tutaj nie wolno robić zdjęć!”. Dlaczego nie wolno?! Podchodzę, a tam w rogu małe, mikroskopijne zdjęcie przedstawiające Duchampa. Tego „od pisuaru”. Jedno małe niewyraźne zdjęcie, nie może być powielone ze względu na jakieś obiekcje właścicieli.
Wielki nonkonformistyczny artysta francuski w zderzeniu z prostym, prowincjonalnym Witkacem.
Opatentowany skrawek papieru versus kilkanaście ścian obwieszonych najlepszą sztuką w trybie Open Source.
Witkacy pozostał wyłącznie polskim ewenementem kulturowym ponieważ żył w tym miejscu na Ziemi między dwoma (tylko dwoma?) potęgami, które co i rusz próbują skolonizować tą małą krainę wyrobników. No i miał to szczęście nie być Francuzem, stąd jego małe zdjęcia nie są objęte zakazem fotografowania. Wiem, nie wiem jak było. Ale tak wyszło.
18 września zmarł również George MacDonald (proazik, proto-Tolkien), Jimi Hendrix, Aleksandra Śląska. Pierwsza dwójka mocno zmieniła świat, o czym wiemy. Nie wiemy czy Pani Aleksandra mocno zmieniła świat.
Tak się złożyło.
Miesiąc przed Witkacym zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w sanacyjnym więzieniu Wojciech Korfanty – jedna z ostatnich ofiar sanacyjnego autorytaryzmu. Niedoszłą “ofiarę” sanacyjnego państwa – mordercę Stefana Banderę wypuszczono z więzienia tydzień przed śmiercią Witkacego. Kiedy zbrodniarz Bandera maszerował sobie do Lwowa, we Lwowie już był i próbował się dostać do Zbaraża (niczym Chmielnicki) Władysław Broniewski i chyba nie wyszło mu (tak jak kiedyś Chmielnickiemu). Nie popełnił samobójstwa gdy Sowieci wkroczyli do Lwowa, ale mocno go ten fakt poturbował. Wierzę w jego uczciwość. I domyślam się że numer jaki wyciął Stalin mocniej bolał komunistę i polskiego patriotę w jednym, niż przeciętnego Polaka, który wiedział czego się po tych Azjatach spodziewać. Na Wołyńskich drogach autor wiersza “Bagnet na broń”. spotkał Melchiora Wańkowicza. Ten przeszedł przez Dniestr z maszyną do pisani w rękach i walczył o Polskę na Zachodzie. Tamten został u Sowietów i walczył o Polskę wśród komunistów.
Tak się złożyło.
Wrzesień, wrzesień… W naszej symbolice oznacza wiadomo co. Ale nie ma co tak podnosić beznadziei. Tak się złożyło że we wrześniu miały miejsce zdarzenia które szły bardzo po naszej myśli i tak była to: Bitwa pod Wiedniem (dwunastego), Chocimiem (cały wrzesień 1621), pod Orszą (ósmego) i nad Niemnem (kilka dni od dwudziestego). Te dwie ostatnie co nieco korespondują z naszą magiczną liczbą siedemnaście.
Cacy cacy. Witkacy.
Manitou
* * *
Bądź z nami! Podłącz się do naszego nadajnika!
Bareja Biblia Conrad Cybulski Diuna Dukaj Fantastyka religijna Gwiezdne Wojny Historia Horror Houellebecq Huberath Jęczmyk Kloss Kobiety Korzyński lektury Lem Linda Masterton Mickiewicz Niemcy Parowski political fiction Postapo Romantyzm Rosja Sapkowski Seriale Sienkiewicz Simmons Strugaccy Stuhr Szulkin Szyda Słowacki Tolkien Twardoch Twin Peaks Tym Ukraina Vonnegut Wojna Ziemkiewicz Żuławski