
Na tropach Smętka – Ziemie Odzyskane kajakiem
Ryszard Ochudzki - 7 listopada, 2023Kupiłem sobie nie tak dawno wydany taki reprint pierwotnego wydania. Lubię pióro Mela (o czym pisałem wcześniej choćby w temacie „Ziele na kraterze”).
Melchior Wańkowicz – „Na tropach Smętka” – była to jedna z pierwszych książek tegoż autora jaką zobaczyłem, wystawioną w witrynie nieistniejącej księgarni na poznańskim Dębcu na przełomie lat 80. i 90., gdy Mela znów można było wydawać.
Przez lata nie dawało mi spokoju, kim jest ten Smętek?

Wziąłem się za nią troszkę sprowokowany beką z niej jakiegoś jutubera, natrząsającego się z tego rodzaju książek na liście lektur. Jutuber może i nie mieć racji, ale jednak po lekturze odczułem lekkie rozczarowanie.
Książka niestety zestarzała się (choć ładnie) i jeśli miałoby coś z twórczości Wańkowicza przetrwać w kanonie lektur- to raczej nie ta pozycja.
Na pewno na plus wydania reprintowego jest pokazanie ówczesnej ornamentyki (no i to chyba nieliczna współczesna publikacja dająca bez stresu duże cytaty z „Mein Kampf”, z reprodukcjami zdjęć samego autora dla oddania prawdy czasu, prawdy ekranu, prawda…).
Sam tekst – niestety w dużej mierze widać dziennikarską biegunkę autora, czyli pisze szybko i bez researchu (co jak widać jest tradycją naszej żurnalistyki), co chwile mu się myli i miesza co do dat, ludzi, czasów i faktów, co współczesny edytor oplata beznamiętnymi acz sążnistymi komentarzami.
Natomiast niewątpliwie tym reportażem Wańkowicz dokonał swoistego podboju tych ziem, dał grunt pod późniejsze ich przejęcie przez Polskę po 1945 r.
To pokazuje moc pióra i na pewno zachęca do pisania wbrew nadziei i racjonalnemu namysłowi. Na pewno nikt o zdrowych zmysłach, na czele z autorem, nie przewidziałby, że minie trochę ponad 10 lat jak wszystko na tym skrawku świata, tak radykalnie się zmieni.

Wańkowicz w zasadzie rzutem na taśmę zachował ówczesną Warmię i Mazury dla potomności, z całym ich pięknem i brzydotą, ziemią przyszłych świętych i zbrodniarzy (dosłownie, gdyż czytając biografie postaci, można się natknąć na ludzi po II wojnie światowej beatyfikowanych bądź straconych po procesach norymberskich).
Są rzecz jasna nadal momenty perełki – olśniewające (jak opis bitwy pod Grunwaldem), fajny duch wakacyjnej przygody (a kajak wiedzie w przód i przód) i klimat świata, którego już nie ma, choć nie do końca (jak się odwiedza Warmię i Mazury, to sporo tam można wyczuć ducha przeszłości, bo chyba nie do końca Smętek przegrał…).
Jako całość jednak, literacko-to pozycja dla wytrwanych czytelników.
Redaktor Ochudzki Ryszard
* * *
Bądź z nami! Podłącz się do naszego nadajnika!

AI Bareja Biblia Conrad Cybulski Diuna Dukaj Fantastyka religijna Historia Houellebecq Huberath Jęczmyk Kloss Kobiety Korzyński lektury Lem Linda Lynch Masterton Mickiewicz Miś Niemcy Nolan Orbitowski Parowski political fiction Postapo Romantyzm Rosja Sapkowski Sienkiewicz Simmons Stuhr Szyda Słowacki Tolkien Twin Peaks Tym Ukraina Vonnegut Wiedźmin Wojna Ziemkiewicz Żuławski
Dla mnie to jedna z najważniejszych lektur cielęcych lat, a postać Smętka – diabła w historii – fascynowała mnie i fascynuje, choć nie wiem, czy kiedyś napiszę ten mój chmurnie i durnie projektowany „Powrót Smętka”.
Żeby zrozumieć Smętka, trzeba cofnąć się do „Wiatru od morza” Żeromskiego i przepłynąć się kajakiem, może nawet niekoniecznie po Mazurach – mogą też być Kaszuby, ojczyzna demona krainy cudów i melancholii.
Tak trochę z innej beczki – w scenie z „Wiatru od morza”, w której Smętek opuszcza Pomorze (chociaż chyba tylko jego skrawek, odzyskany wówczas przez II RP), zapowiada on przeprowadzkę do… Anglii – „jedynego jeszcze miejsce, gdzie zaciska się rękę na gardle, mówiąc „sprawiedliwość” (cytat z pamięci). Wygląda na to, że przeprowadził się jednak bliżej. A gdzie jest teraz?
Dzięki ! poczułem nieodpartą chęć, żeby w końcu przeczytać Wiatr od Morza
O jak chętnie opublikowałbym jakiś taki tekst “Komu wieje Wiatr od morza?”.
Albo Powrót Smętka….