Poetyka polityki odc. 1 – Sienkiewicz kontra Sienkiewicz
Judyta Zajonc - 16 stycznia, 2024Czasem polityka sobie sunie niespiesznie od afery do afery. Czasem galopuje tak, że jeden tydzień przesłania drugi. Wtedy teksty i komentarze starzeją się i dezaktualizują jak opustoszałe okopy na nieustannie przesuwającym się froncie.
Teraz polityka galopuje. Jest nietrwała. I szkoda się nią zajmować.
Ale czasem niektóre zdarzenia mogą się okazać nieco bardziej trwałe i nieco bardziej symboliczne. Ot choćby Senator Nowosilcow. Czy myślał on o tym, że zamiast pogromcą wrogów Cara i Wielkiej Moskwy stanie się literacką zmorą polskiej młodzieży szkolnej przez co najmniej dwa stulecia?
Fascynuje mnie właśnie ta poetyka polityki, czyli styk kultury z politycznym mordobiciem. Kto kogo udaje? Kto kim się stara być? Komu jaką urabia się gębę?
* * *
Dziś Minister Bartłomiej Sienkiewicz. Za młodu opozycjonista. W wolnej Polsce tajny agent, intelektualista, niedoszły premier, który uwiecznił na tajnej taśmie swoje błyskotliwe bon-moty. Obecnie bardzo popularny w mediach, robi bardzo ciekawe rzeczy. Ale my nie o tym.
Mnie intryguje fakt że ten prawnuk pisarza noblisty odwołał (unieważnił, ocenzurował?) polską wystawę w Wenecji o losie między Niemcami i Rosją.
Bo, że prawnuk Sienkiewicza jest stawiany na stanowiskach kultury to bardzo ciekawe zjawisko. Daje to wiele możliwości. Choćby powiązania rodowe nie miały znaczenia (co z tego że Sienkiewicz?), to jednak polskiego państwa nie było stać na zmarnowanie takiej okazji. Tak samo jak armia USA – w opisanej w Paragrafie 22 historii – nie mogła zmarnować okazji i oficera o nazwisku Major Major Major uczyniła Majorem tylko po to żeby w armii zaistniał Major Major Major Major .
Tak samo tutaj. Jakiś polityczny Demirug (znamy jego nazwisko, ale o nim może kiedyś indziej napiszemy, jak sprawy na mieście przycichną), sprawił się doskonale. I Pan Minister, który zapewne ma dość już porównania go z jego Słynnym Pradziadkiem – będzie musiał co i rusz się konfrontować.
Ale co z tą wystawą?
Pokrótce sprawy się mają tak, ze Pan Minister Sienkiewicz był łaskaw unieważnić wyniki konkursu na projekt artystyczny uświetniający 60. Międzynarodowe Biennale Sztuki w Wenecji. Projekt nosił nazwę „Polskie ćwiczenia z tragiczności świata. Między Niemcami a Rosją” i był oparty o serię obrazów krakowskiego (ach znowu ten Kraków, wojna Krakusów?) malarza Ignacego Czwartosa.
Czy Czwartos to jakiś niefajny malarz? W sztuce jeszcze bardziej niż w prawie – każdy może uchodzić za sobie samego eksperta. Osobiście wydaje mi się, że jego obrazy całkiem nieźle korespondują ze sztuką choćby Andrzeja Wróblewskiego czy Jerzego Nowosielskiego i raczej ciężko nazwać je nudnymi, mdłymi, banalnymi, niezrozumiałymi.
Niemniej projekt mógłby być przez kogoś uznany, za banalny, brzydki, śmieszny, stronniczy, upolityczniony (co to słowo ma oznaczać we współczesnej sztuce). Zresztą projekt ten jaki jest – każdy może widzieć w dostępnej w internecie dokumentacji.
Zacytujmy fragment koncepcji – bo to w sumie ciekawe i uniwersalne są myśli:
Zasadniczym pytaniem jest, czy umiemy z tej niezależności i możliwości opowiedzenia o unikalności polskiej sztuki i kultury skorzystać. Można bowiem przyjąć dwojaką strategię.
Koncepcja wystawy
Pierwszą jest próba wpisania się w aktualne, modne trendy, tudzież w oczekiwania zagranicznej publiczności, próba odgadnięcie co spodoba się zagranicznym dziennikarzom i zafrapuje ich na tyle, że znajdą w swoich relacjach z Biennale miejsce na opisanie polskiej wystawy, a także co spodoba się jurorom, którzy postanowią nagrodzić właśnie nasz pawilon. Patrząc na wybory projektów reprezentujących Polskę na Biennale w Wenecji po 1990 roku trzeba przyznać, że często ta strategia była wybierana.
Drugą strategią jest skupienie się na tym, co specyficzne dla nas i przede wszystkim polskiej wspólnoty i być może potencjalnie nieznane zagranicznej publiczności. Skupienie się na dziełach artystów, którzy może niekoniecznie podążają za światowymi trendami. Do przyjęcia takiej strategii zachęca kurator przyszłorocznej edycji Biennale w Wenecji Adriano Pedrosa tytułując ją: „Cudzoziemcy wszędzie”.
Propozycja prezentacji malarstwa Ignacego Czwartosa w Pawilonie Polonia wpisuje się właśnie w tę drugą strategię.
Czyli tworzyć „pod publikę” czy „po swojemu”. Chyba każdy przyzna, ze chorobą współczesnej sztuki „oficjalnej” jest maniakalne dążenie do przypodobania się krytykom i „światkowi”. A nie próba mówienia swoim językiem skierowanym do przysłowiowych „prostych ludzi”. To tylko artysta z filmu „Nie lubię poniedziałku” cieszył się że jego rzeźba z dwunastocalowych dreblinek trafi do zakładów pracy (chyba że przeszkodzi temu warszawski taksówkarz). Albo inny artysta (grany przez tegoż warszawskiego taksówkarza) w filmie „Poszukiwany/poszukiwana” – domagał się żeby jego obraz ręki nie zalegał w magazynach, tylko docierał do widza. Ale tak poza tym to raczej nowoczesną sztukę tworzy się dla „kolegów”.
* * *
Ale wróćmy do tegoż tematu i „polskich tragicznych ćwiczeń między Niemcami i Rosją”.
No co tu dużo ukrywać. Najwyraźniej nowy Pan Minister nie chce żeby Polacy opowiadali o swoich tragicznych ćwiczeniach między Niemczami i Rosją.
Bo co to za jakieś „zniesmaczanie innych nacji”. Zwłaszcza tych które decydują o rozdawaniu pieniędzy. Zarówno jednym jak i drugim lepiej nie podpadać, bo dysponują znacznym kapitałem.
No i tak to jest. Nie czas na tyrtejską poetykę wojenną, zagrzewającą do boju, obrzydzającą wroga. Czas na pozytywistyczną nudę.
No i chcąc nie chcąc Pan Minister staje naprzeciwko swojego słynnego pradziadka. Bo o czym innym Henryk Sienkiewicz pisał jak nie o tragicznych ćwiczeniach między Niemcami i Rosją?
Zacznijmy od tych pierwszych. Krzyżacy – nawet dla takiej niekomplikowanej szowinistycznej Polki jak ja – wydają się ewidentnie antyniemieckie. Każde słowo rażące w Krzyżaków – godzi w podstępność, chytrość i zachłanność Niemców. To ewidentna powieść paralelna atakująca „żywioł niemiecki”. Sienkiewicz żadnego polskiego wroga nie atakował z równą pogardą i niechęcią jak Niemców. Szwedzi, Kozacy, Turcy, Tatarzy, czy nawet Cesarz Neron gnębiący Słowiankę Ligię i jej opiekuna Ursusa/Urbana – nie byli pokazani w tak niekorzystnym świetle.
A ci drudzy – Rosjanie. Nie jestem taką znawczynią Sienkiewicza, żeby wiedzieć czy gdzieś coś pisał o Moskalach. Ale z wiadomych względów (cenzura) nie mógł o nich napisać niczego szczególnego. Coś wspomniał o Radzie w Perejesławiu, o sojuszach z Moskwą w wojnach Kozaków czy Szwedów. O śmiałej wschodniej polityce Jagiełły (silne political fiction, tak jak „tajna geostrategiczna misja Azji” w Panu Wołodyjowskim). Ale o Rosjanach nic szczególnego.
Ale to ruskimi-litewskimi wojownikami byli Michał, Jan, Andrzej, Onufry czy Longinus. Nie pochodzili oni z Korony. Znając historię, doskonale wiemy że Potop Szwedzki nie był jedynie potopem wojsk szwedzkich. Ale że Polska była podówczas w środku 13-letniej wojny z Rosją, w trakcie której wojska rosyjskie i kozackie pustoszyły gigantyczne połacie Rzeczypospolitej. Cała więc czwórka (bez biednego Longinusa) musiała ofiarnie walczyć z carskim wojskiem.
Zresztą jest to jawnie napisane. Bo Rosjan Sienkiewicz określał zakamuflowanym mianem „Hiperborejczyków” (takie plemię północy). I jak się okazuje Kmicic naciął ich niemało. Ot choćby poniższy fragment”.
— A waćpan maszże już z jednego Szweda na sumieniu?
Potop
— Nie! — odparł ze wstydem Kmicic. — Nie opodal Sochaczewa rozbiłem kupę, ale to było hultajstwo…
— Za to hiperboreów huk pewnie mógłbyś zakarbować?
— A tych to by się znalazło.
Rosjanie byli w „Potopie” tak dobrze schowani, że to właśnie oni nakręcili pierwszą ekranizację tej powieści (1915 r.) a i ta druga (1974) była produkcją polsko-radziecką (choć tworzona w atmosferze dużej nieufności obydwu ekip – zupełnie inna atmosfera niż na planie filmu „Ostatnia paróweczka…„).
Więc ocenzurowanie wystawy w Wenecji jest aktem literackiego sprzeciwu prawnuka przeciwko pradziadkowi.
Tezę tę popierałaby działalność literacka Pana Ministra. Napisał on bowiem parę książek i sporo publicystyki. I na przykład za tekst „Ambaras z polskością” (Tygodnik Powszechny 2011) dostał on nominację do nagrody Grand Press. We wzbudzającym euforię tekście pochylał się on z „Tokarczukowską czułością” nad ogółem polskich obywateli, którzy nie staną się patriotami dopóki będą „limitowani dziedzicznymi obciążeniami biedy i związanymi z nią stylami życia. Szczególnie dotyczy to polskich prowincji rozświetlonej tandetnymi reklamami, z jej legginsami w panterkę czy pokracznymi domkami – zbiorowiskiem ludzi którym do tej pory historia nie dawała zbyt wielu szans”. Autor brzydzi się tym polskim ludem z prowincji, ale postuluje żeby z „czułością” wzbudzić sobie odruch sympatii do „najbardziej zawstydzających krewnych”.
Ta ojkofobiczna postawa to może ewidentny a może pozorowany dowód na bunt Sienkiewicza przeciw „Sienkiewiczowszczyźnie”.
Bo może to nie do końca bunt, tylko próba przeniesienia na dzisiejszy grunt kolonialnej retoryki z „W pustyni i w puszczy„. Sienkiewicz junior pochyla się nad polską pokraczną i wstydliwą prowincją, niczym Staś Tarkowski nad prymitywnym Kalim. Więc czy to jest tylko starcie się przeciwstawnych poglądów? Moim zdaniem dochodzi tutaj trochę jednak rywalizacja konkurenta.
Prawnuk nie chce zaprzeczyć Pradziadowi. On pragnie go przelicytować, ale innymi, paraliterackimi metodami.
Bo czy słynne siedzenie z zapałami pod budką wartowniczą pod rosyjską ambasadą, albo okładanie pałą maszerujących na 11 listopada – nie było czysto poetycznym działaniem? Moim zdaniem była to dość udana próba wprowadzenia narracji o tym, jak to Polacy ugrzęźli w ćwiczeniach pomiędzy Niemczami i Rosją. Czy nie jest to próba snucia opowieści o tym, że skuteczniejszy jest but i knut niż literatura? Czy nie jest to gest ratowania arcydzieł poprzez „tarcz i miecz” (wbrew temu co twierdził Norwid)?
Pomyślcie chwilę: przed rokiem 2012 żyliśmy utknięci w takiej dość nudnej pozytywistycznej narracji, że oto budujemy sobie autostrady, orliki, robimy mistrzostwa i jest cisza spokój i praca organiczna. Ale dzięki pałowaniu prawicy z roku 2012 i zapałkom z roku 2013 w Polsce na powrót zrobiło się nieco romantycznie. Zrodziły się jakieś antagonizmy. To tak jakby Neron umówił się z twórcą Quo Vadis, że razem zawalczą o literackiego Nobla i zaczną od spalenia Rzymu. Umówmy się zresztą, że bez tego śmiałego performance Rzymskiego Cesarza, nie mielibyśmy tak wspaniałej powieści.
Albo przypomina mi się wiersz „Koncert fortepianowy” Jacka Kaczmarskiego. Tam bard Solidarności zmaga się z ledwie zawoalowaną postacią dyktatora Jaruzelskiego.
Do fortepianu pocoś siadał chamie
Koncert fortepianowy
Nie wydobędziesz zeń dźwięku rozkazem
Pod pięścią pryśnie kość i klawisz złamiesz
Ale nie zabrzmią dziejowe pasaże
A w rękawiczkach z od krwi sztywnej skóry
Nigdy nie trafisz w klawisz zamierzony
I zamiast dźwięku z twojej partytury
Zawsze się ozwie inny nieproszony
Jeden gra koncert siłą, przemocą, polityką. Żeby drugi mógł zgrabnie karmić się szlachetną poezją.
I tak trwają spleceni ze sobą i zależni od siebie.
Władca i Poeta.
Jak Batman i Joker.
* * *
Jakie pomysły literackie na przyszłość?
Gdybym miała prognozować jaki jeszcze ciekawy element może się pojawić za rządów Pana Ministra – to postawiłbym na Kanon Lektur. Ja wiem że Pan Minister odpowiada za kulturę, a nie z szkolnictwo. Pan Minister może sobie na swoim poletku kasować programy historyczne z archiwum telewizji – co zresztą robi ze szczególną zajadłością usuwając wszystko co dotyczy czasów upadku I Rzeczypospolitej i rozbiorów.
I to jego koleżanka Minister Edukacji ma okazję majdrować przy Kanonie Lektur (już zapowiedziała „unowocześnienie”). Czy nie jest to wspaniała okazja, dokładnie taka sama jak Majorem Majorem Majorem Majorem – żeby do usuwania Sienkiewicza (przynajmniej szkodliwych Quo Vadis i W pustyni i w puszczy) z lektur szkolnych zatrudnić Sienkiewicza albo przynajmniej żeby Sienkiewicza usunął Rząd z Sienkiewiczem na pokładzie.
Sam Pan Minister zresztą już raz, w roku 2007 protestował przeciwko próbom usuwania z lektur Mrożka przez Romana Giertycha. Sam Giertych podówczas o ile dobrze pamiętam chciał powrotu jednej z książek Pradziadka. I przekonywał ze każdy Polak powinien znać powiedzonka Onfurego Zagłoby. Więc z tymi lekturami to jeszcze może być ciekawie.
I drugi pomysł dotyczy znowuż kreowania „sytuacji o literackim potencjale”.
Wróciłabym znowu do Sienkiewicza seniora. I zaryzykowałbym zdanie, że obecnie w mediach ma miejsce pewien bardzo wyrafinowany cosplay. Rekonstrukcja sytuacji opisanej przez Wielkiego Pradziadka:
Jeśli zaś nie przemówiłem ci tym porównaniem do głowy i nie zdołałem w sedno utrafić, tedy powiem inaczej. Interes, polityka. Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie , Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą wileńskim powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy.
Potop
Judyta Zajonc
PS.:
Jakby w uzupełnieniu do rozważań nad kulturowym dziedzictwem działań prawnuka autora Ogniem i mieczem jest finał sprawy z wystawą w Wenecji.
W wyniku cenzury Pana Ministra – Polski nie będą reprezentować obrazy polskiego malarza – zastąpią je filmy wideo artystów ukraińskich.
Gratuluję.
Zaproszenie od redakcji.
Jeżeli chcesz wyrazić polemikę.
Lub jeżeli w ogóle podoba Ci się nasze medium i chciałbyś przez nasz kanał coś wyrazić. Zapraszamy. Pisz do nas. Może się uda.
Nie musimy się zgadzać.
Albo inaczej – musimy się zgadzać co do jednego:
pluralizm jest OK i każdy ma prawo do swoich poglądów.
Forumlarz kontaktowy
Równo rok temu pisaliśmy o tym że Polskie Ministerstwo Edukacji Narodowej jest w awangardzie i wcześniej skreśliło tę szkodliwą książkę z Kanonu Lektur.
Nie było to trudne do przewidzenia, bo już raz Siły Postępu doprowadziły do przemiału w Polsce wszystkich bibliotecznych egzemplarzy dzieł Karola Maya,
Gratuluję Siłom Postępu, a sam tekst zapowiada kolejne zmiany, o których już niebawem usłyszymy.
AI Bareja Conrad Cybulski Diuna Dukaj Fantastyka religijna Gwiezdne Wojny Historia Horror Houellebecq Huberath Jęczmyk Kloss Kobiety Korzyński lektury Lem Linda Lynch Masterton Mickiewicz Niemcy Nowak Orbitowski Parowski political fiction Postapo Romantyzm Rosja Sapkowski Seriale Sienkiewicz Stuhr Szyda Słowacki Tolkien Twin Peaks Tym Ukraina Vonnegut Wiedźmin Wojna Ziemkiewicz Żuławski
[…] Poetyka polityki odc. 1 – Sienkiewicz kontra Sienkiewicz 00 […]