
Praktykant, czyli krótki film o kurach domowych
Wit Salamończyk - 8 lutego, 2024Film „Praktykant” (Intern) sprzed dziewięciu lat (2015) to romantyczna opowieść przekonująca, że kury domowe mają siedzieć w domu i nie sprawiać problemów swoim małżonkom robiącym karierę. Nie wierzycie? Posłuchajcie.
* * *
Po raz drugi obejrzałem komedię romantyczną „Praktykant” – taka tam z Robertem de Niro i Anne Hathaway …
Wiem że nie przepadacie (albo nie przyznajecie ze przepadacie) za tym gatunkiem, choć z natury rzeczy komedia romantyczna jest swego rodzaju fantastyką. Bardzo często pojawiają się w niej rozmaite czary, niewyjaśnione zjawiska. Ot choćby facet słyszy myśli kobiet. Albo kobieta słyszy myśli mężczyzn. Albo kobieta trafia do alternatywnego świata gdzie wszyscy zachowują się jak w sztampowej komedii romantycznej, w tle leci muzyka itd… Albo mamy zamianę ról. Chłopak staję się mężczyzną. Mężczyzna staje się kobietą. Ktoś z kimś regularnie zamienia się ciałem. Ktoś potrafi zatrzymać czas. Jakaś para przeżywa ciągle ten sam dzień. Ktoś nie może powstrzymać się od mówienia prawdy. Ktoś spotyka Boga. Różne takie pomysły które kiedyś można było zakwalifikować to konwencji typu „cudowny wynalazek”.
Ale nawet bez tych cudowności – komedie są tak odrealnione – świat jest tam tak jak inny, jak nie przymierzając w musicalach.
Jest to w każdym razie istotny wątek w świecie „nieskrępowanej” wyobraźni i fantastyki.
* * *
Ale wróćmy do naszego filmu. Oglądając go za drugim razem spostrzegłem jedną ciekawą rzecz.
Zrozumiałem o co w tym filmie chodzi.
Bo przyznaję, że za pierwszym razem nie pojąłem w ogóle sedna tego nowoczesnego kinowego bełkotu. Według mnie współczesny świat kinowy, nie posiadając odniesień do „tradycyjnej moralności / tradycyjnych wartości” – wciąż musi dodawać sobie doniosłości i powagi, generując jakiś bezsensowny bełkot. Jakieś tam gadanie o poszukiwaniu siebie, odnajdywaniu siebie, realizowaniu itd. Pensjonarska ewangelia, którą trudno (przynajmniej mi) pojąć, ale robi wrażenie głębokiej.
Coś o tym było pisane na łamach niniejszego periodyku:
Więc wcześniej dotarły do mnie tylko wątki poboczne. Faktycznie skupiłem się na Robercie de Niro i sympatycznym wątku starszego człowieka, który nie boi się wyzwań i próbuje się odnaleźć wśród totalnie odjechanych (od niego) młodych ludzi z nowego pokolenia. Jak w życiu – w pewnych sprawach jest bardziej „staroświecki” w pewnych potrafi wykazać swoje przewagi ale generalnie potrafi zgrać się z ludźmi w wieku jego wnuków, zyskać ich akceptację. I synergia jest osiągnięta. Jak w komediach romantycznych – kręconych po Sienkiewiczowsku, czyli ku pokrzepieniu serc.
To krzepiąca opowieść w sam raz dla pokolenia X jakim jestem, żeby przemyśleć swoje miejsce w świecie GenZ.

* * *
Ale za drugim razem pojąłem o co chodzi w głównym wątku i o co nieustannie rozchodzi się cała filmowa gadanina.
Sednem głównego wątku, jaki do mnie dotarł jest, uwaga:
Fabuła istniejąca
historia kobiety która założyła firmę, która obecnie zatrudnia 200 osób. I ta kobieta przestaje sobie radzić z taką dużą firmą, z mnóstwem zadań i do tego z powodu jej zaangażowania w pracę rozsypuje jej się małżeństwo (mąż porzucił karierę zajmuje się ich wspólnym dzieckiem ). Żeby podreperować firmę, dyrektorzy wpadają na pomysł, żeby zatrudnić nowego prezesa, który poprowadzi interes. Ona (ta prezeska, główna bohaterka) w sumie tak bardzo się córką i mężem nie przejmuje (w końcu prawdziwą pasją jest jej firma), ale boi się umrzeć w samotności i sama leżeć w pojedynczym grobie w kwartale dla singli.
Kobieta cały film się waha, ale ostatecznie decyduje się na jednego mężczyznę, żeby został za nią prezesem, a ona trochę wyluzuje i skoncentruje się też na ratowaniu małżeństwa.
Ale w ostatniej chwili zarówno jej mąż jak i tytułowy stary człowiek praktykant De Niro (oferuje jej miejsce w swoim grobie, więc w sumie rodzina przestaje się tak bardzo liczyć) – przekonują żeby tego nie robiła. Bo jej kariera jest najważniejsza a jej mąż, wprawdzie się trochę pogubił w roli kura domowego, ale się będzie starał jeszcze bardziej zajmować domem, żeby ona miała komfort w pracy.

No i sobie pomyślałem, jakby zrobić lustrzane odbicie tego filmu:
Fabuła lustrzana
Facet założył firmę i oddał się jej całym sercem. Kariera jest powodem rozkładu jego małżeństwa. Nie ma czasu ani na żonę (która prowadzi dom), ani na dziecko. W sumie to go nawet nie przejmuje, że bliscy muszą sobie radzić bez niego. Niespecjalnie boi się, że ich utraci. Ale boi się, że po śmierci będzie leżał sam w grobie, w „kwartale dla singli”.
No i ten facet postanawia że odpuści w firmie i zajmie się rodziną. Ale w ostatniej chwili żona go przekonuje żeby tego nie robił. Bo ta firma to całe jego życie i ona się trochę pogubiła w roli kury domowej, ale już się poprawi i będzie się jeszcze bardziej starała zęby jej maż nie musiał się przejmować domem i skoncentrował się na pracy.
Ależ by to była fabuła…

Redaktor Wit Salamończyk
Bądź z nami! Podłącz się do naszego nadajnika!

Tak właśnie myślę. Chłopi, niczym Dziki Zachód albo Dzikie Pola tworzą swoiste egzotyczne uniwersum, które z każdym dziesięcioleciem staje się bardziej odmienne i malownicze.
AI Bareja Conrad Cybulski Diuna Dukaj Fantastyka religijna Historia Horror Huberath Jęczmyk Kloss Kobiety lektury Lem Linda Lynch Masterton Mickiewicz Niemcy Nolan Orbitowski Oscary Parowski political fiction Polska Postapo Romantyzm Rosja Sapkowski Seriale Sienkiewicz Stuhr Szyda Słowacki Tolkien Twardoch Twin Peaks Tym Ukraina Vonnegut Wiedźmin Wojna Ziemkiewicz Żuławski