Powrót z piekła do wnętrza siebie – cz. 1: Tolkien do Tyrmanda
Ryszard Ochudzki - 2 stycznia, 20243 stycznia 1892 roku w południowoafrykańskim Bloemfontein, żona pewnego urzędnika bankowego porodziła swojego pierworodnego syna.
Jakby uczcić taką rocznicę? Może przez wspomnienie dwóch filmów które w święta obejrzałem w telewizji, a które zrosły się w mojej głowie.
Bo 16 mają 1920 r. pod warszawskim niebem urodził się inny chłopiec.
Obaj nigdy się nie spotkali.
Dzielilo ich wszystko co możliwe.
Połączyło ich to, co najgłębsze
* * *
JRRT
Na początek „Tolkien” film, wiadomo o kim. Postać angielskiego pisarza, twórcy, naukowca-kreatora Słów i Światów nie wymaga zdałoby się większego przedstawienia. JRR Tolkien trafił już do popkultury jako motyw dziadka z dziwnym półuśmieszkiem. Palący fajkę staruszek – przedstawiciel czasów minionych, ni to profesor, ni to czarodziej, przez jednych uwielbiany, przez drugich będący kwintesencją tego wszystkiego, co we współczesnym dyskursie ma zniknąć, spłonąć wobec nowych dogmatów niby bardzo kolorowego i różnorodnego, a w istocie czarno-białego świata.
Twórcy filmu wzięli na warsztat jednak dość mało znany okres z życia JRRT – gdy był młody (a więc nie był barejowskim Herodem).
Wrażliwy chłopak urodzony w średnio zamożnej mieszczańskie rodzinie, kolonialnej rzeczywistości szczytu potęgo British Empire końca XIX wieku, na dalekich rubieżach afrykańskiego kontynentu, od początku nie miał łatwo, choć wydawało się, że należał do niewielkiego grona uprzywilejowanych, białych Anglosasów.
Fani znają to na pamięć, ale nie-fani mogli zobaczyć, że wcześnie traci ojca, urzędnika bankowego, jedynego żywiciela rodziny. Matka pozostaje z dwójką małych chłopców – (JRRT miał młodszego brata Hilarego), wobec wyzwań logistycznych, zdrowia i pieniędzy wraca do Anglii.
System rodzinnych koneksji i zabezpieczeń nad nią i dziećmi rozpada się, wobec postawy i reakcji matki JRRT, która w obliczu napotkanego, niezasłużonego cierpienia sięga po środki ostateczne, dziś zdałoby się niestosowne, ale wtedy nie stanowiące niczego zdrożnego – nawraca się na katolicyzm.
W angielskim świecie protestanckim, status katolicyzmu, po latach huraganowej agresji i nienawiści był ledwie kruchy, mozolnie społecznie tolerowany, natomiast bezwzględnie zwalczany w rodzinach, aspirujących do określonej pozycji.
Wydziedziczona matka Tolkiena z synami trafia pod opiekę księdza Morgana, próbując pogodzić żar i nadzieję wiary z codziennymi trudami życia chłodu i mroku, bez zabezpieczeń. Płaci za to najwyższą cenę, zdrowie siada, umiera, zostawiając chłopców sierotami pod opieką (sic!) Kościoła katolickiego.
Tolkien dla korzyści nie porzuca katolickiego dziedzictwa matki. Zaczyna się cicha wojna o przetrwanie chłopców, do ich prawdziwego przeznaczenia niż angielskie bruki i losy małych robotników Dickensa. Są zdolni, obyci, kulturalni – udaje się im gdzieś skromnie przetrwać lata nauki na stypendiach w dobrych szkołach, by iść dalej, na upragnione studia.
Mając status społeczny w kastowości angielskiej ogólnie mówiąc skromny jak na miejsca, w których przebywają (nie te pieniądze, pochodzenie i wiara), młody Tolkien jednak radzi sobie w grupie rówieśników, w niełatwych, jak wiemy choćby z Monty Pythona warunkach angielskich szkół dla chłopców.
Zdobywa grupę przyjaciół (fellowships)- czterech innych, podobnych do niego lekko natchnionych poezją, sztuką, muzyką, chłopców, którzy do rodziców mówili: panie ojcze, pani matko. Zakładają szalony jak na początek XX wieku klub, gdzie pija się herbatę i czyta wiersze. Razem wzrastają, dzielą się swoimi utworami, zaczynają zdobywać pierwsze doświadczenia uniesień miłosnych (ale jakże odległe od doświadczeń ich pra pra pra wnuków pokazanych w serialach typu SexEducation).
Tolkien spotyka swoją miłość Edith – starszą dziewczynę z tej samej pensji, gdzie mieszkał, także sierotę. Różnica wieku nie dawała się łatwo przeskoczyć, ale jednak serce pełne miłości i bajek o mężnych czynach pozwala przetrwać trudny czas i przeciwności czasu, miejsca i urodzenia. I z tego powstaje Beren i Luthien, wyryte na ich wspólnym nagrobku wiele, wiele lat później.
A potem przychodzi wojna. Pierwsza wojna światowa. Tolkien idzie na front zachodni, walczy pod Sommą, w piekle na ziemi, ogni, gazów bojowych, żelaza, krwi i śmierci, traci najbliższych przyjaciół, jedni umierają naprawdę, inni duchowo. Wraca także inny choć nadal, tam najgłębiej ten sam, zakłada rodzinę, uczy, pisze jakieś opowiastki, ale jak wyrazić to, co się przeżyło?
Brakuje słów i języka dla opisania swoich pierwszych trzydziestu, czterdziestu lat życia – cierpienia straty najbliższych, upokorzenia biedy, przemocy i grozy wojny… Może trzeba sięgnąć, jak matka, po najgłębsze zasoby, skarby, najdawniejsze opowieści, gdy ludzie przy ogniu, w surowych warunkach walcząc każdego dnia o przetrwanie w zerojedynkowych realiach, radzili sobie i pokrzepiali się opowieściami o tym, że nie wolno ugiąć się grozie śmierci i zawsze jest nadzieja dla mężnych i wytrwałych.
W końcu składa swoje słynne zdanie na odwrocie niezapisanej pracy domowej: w pewnej norze ziemnej mieszkał sobie pewien hobbit…
Staje się tym, kogo znamy. Wybucha jego wyobraźnia, jakoś w czasie innych nuklearnych eksplozji, infekuje świat niewidzialnym, dość powiedzieć, że dzisiejsza rzeczywistość wirtualno-cyfrowa magiczna, w tylu grach i filmach, obrazach, z niego, z jego wizji i doświadczeń. My z niego wszyscy…
Filmowo ta wizja się nie przebiła. Wyniki box office słabe.
To nie jest film na te czasy, wyrzutów dopaminy, ekspresji emocji zamiast ciał i genitaliów, ale dobrze, że powstał, dobrze, że gdzieś tam jest i czasem, w czasie lekkiego zawieszenia w codziennej gonitwie, gdzieś tam poleci na jednym z pobocznych kanałów kablowej TV.
Paradoksalnie, podobny choć jakże radykalnie inny w formule i reakcji na opisywane problemy z własnego życia jest polska ekranizacja filmu na podstawie powieści Leopolda Tyrmanda – „Filip”.
Ale o tym w następnym odcinku… za kilka dni…
Ochudzki Ryszard
Bądź z nami! Podłącz się do naszego nadajnika!
Bareja Biblia Conrad Cybulski Diuna Dukaj Fantastyka religijna Gwiezdne Wojny Historia Horror Houellebecq Huberath Jęczmyk Kloss Kobiety lektury Lem Linda Masterton Mickiewicz Miś Niemcy Nowak Parowski political fiction Postapo Romantyzm Rosja Sapkowski Seriale Sienkiewicz Simmons Strugaccy Stuhr Szyda Słowacki Tolkien Twardoch Twin Peaks Tym Ukraina Vonnegut Wojna Ziemkiewicz Żuławski
Cudowny i nastrojowy obraz. Wzruszył. Brakuje mi pierwszych kilkunastu minut (trafiłem przypadkiem – nie oglądam TV i nie śledzę rozpisek programów), ale przekaz był czytelny.