„Przesilenie zimowe” i stare dobre prawdy
Ryszard Ochudzki - 20 marca, 2024Z nominowanych ról, które dostały Oscara, to obejrzałem gorąco rekomendowany przez Jacka Sobotę film pt. „Przesilenie Zimowe„
Nie dziwię się, że profesor Jacek tak chwali ten film, gdyż jest on o relacji między uczniem a nauczycielem, ale według starych, dobrych wzorców, czyli mistrz-uczeń, trochę w stylu Stowarzyszenia umarłych poetów- bez żadnych innych podtekstów.
Mamy elitarną szkołę średnią w USA dla chłopców, rok 1970. Na przerwę świąteczną (Bożonarodzeniową, niech google wybaczy), szkoła się zamyka ale zapewnia opiekę tym uczniom, którzy nie mają jak na te Święta i Nowy Rok, wrócić do domu.
Na opiekuna niewielkiej grupy chłopaków zostaje wyznaczony samotny, zrzędliwy nauczyciel historii starożytnej (bardzo dobry w tej roli Paul Giammatti, nie dziwię się Jackowi, że mu przypasił, może to jego alter ego 😉 ). Do pomocy – a właściwie gotowania, zostaje wyznaczona ciemnoskóra, puszysta kucharka (grana właśnie przez Da’Vine Joy Randolph, która za tę rolę dostała Oscara – źle nie było, ale czy była faktycznie najlepsza, czy zwyciężyła polit. poprawność, tego nie wiem, bo nie widziałem pozostałych nominowanych ról). Kucharka przeżywa śmierć jedynego syna w Wietnamie. Oprócz nich, zostaje ostatecznie jeden z chłopaków, z którym nauczyciel ma na pieńku.
Zmuszeni do bycia ze sobą, w tak wąskiej grupie, toczą rozmowy, czasem gwałtowne, ale powoli się jakoś na siebie odkrywają. To film bez efektów, oparty na dialogach, emocjach, klasyczny obraz o dojrzewaniu (i chłopaka do bycia mężczyzną, ale też starego faceta do bycia mężczyzną, samotnej kobiety do przyjęcia straty dziecka). Nakręcony dosłownie w starym stylu, zwłaszcza ujęcia kamery, zdjęcia, nawet sekwencje początkowe studia filmowego wzięte z lat 70tych – wszystko bardzo stylizowane na lata 70te, nie tylko kostiumy i fryzury.
Na pewno warty uwagi, w dobie szalonych efektów, durnych fabuł i wykreowanych cyfrowych światów, można obejrzeć bez obaw, że twórcy odwalą jakieś wydumane reinterpretacje podstawowych pojęć.
Tu pojęcia są zachowane w ujęciu klasycznym jak i stare, dobre prawdy.
Redaktor Ochudzki Ryszard
PS.
Pytanie z sali:
Skoro wygrało Oscara, czy są w filmie wątki Woke – czyli zapowiadane szumnie zestawy obowiązkowe „kawa z wuzetką”?
Odpowiedź:
Owszem są wątki rasowe (buracka beka z Azjatów jednego z uczniów) i klasowe, czyli czarnoskóra, samotna matka nie była w stanie pokryć kosztów studiów zdolnego syna, dlatego trafił do wojska i zginął w Wietnamie, podczas gdy szkoła jest pełna tępych białych synalków bogatych rodziców (po jednego przylatuje helikopter, żeby go zabrać na narty), którzy bez wysiłku i arogancko są pewni dobrych studiów pomimo braku wiedzy i olewania nauki.
Nasz główny bohater jest takim lewackim nauczycielem, intelektualnym agnostykiem, który na swoim poletku stara się chłostać mentalnie tych chłopaczków, jakiegoś z nich uwala, za co m.in. zostaje obciążany niewdzięczną funkcją świątecznego opiekuna. Na szczęście te wątki są gdzieś ledwie zaznaczone w tle, bo główny temat to miłość, a właściwie jej brak, także ze strony najbliższych, godność własna, odkrywanie swojej tożsamości (ale nie na zasadzie orientacyjnego comming outu), piękno i dobro jaka daje wiedza o sobie i przełamanie strachu.
* * *
Bądź z nami! Podłącz się do naszego nadajnika!
O roku ów (2007). Jakież tam były filmy w wyścigu po Oscary! Przegrać z „To nie jest kraj dla starych ludzi” to poziom rywalizacji Nykänen z Weißflog!
AI Bareja Biblia Conrad Cybulski Diuna Dukaj Fantastyka religijna Gwiezdne Wojny Historia Horror Houellebecq Huberath Jęczmyk Kloss Kobiety lektury Lem Linda Masterton Mickiewicz Niemcy Nowak Parowski political fiction Postapo Romantyzm Rosja Sapkowski Seriale Sienkiewicz Simmons Strugaccy Stuhr Szyda Słowacki Tolkien Twardoch Twin Peaks Tym Ukraina Vonnegut Wojna Ziemkiewicz Żuławski